Patrząc z perspektywy czasu, 10 lat temu marzyło się o dużych kwotach i rozmyślało jak dzięki nawet niewielkiemu oprocentowaniu portfel sam sobie rośnie jak na drożdzach. Robiło się symulację jak to od pewnych małych kwot dokładanych comisięcznie do swoich inwestycji, w końcu ich wartość będzie na tyle wysoka, że kwoty dokładane stracą na znaczeniu, natomiast procent od wartości będzie bardziej znaczący. Wtedy (ok. 10 lat temu) można było uzyskiwać zwroty z inwestycji nawet ok. 10% a lokaty były oprocentowane na 6-8%. Teraz można pomarzyć o takich "okazjach". Oprocentowanie rachunków i lokat spadło do wartości poniżej 2%. Obecnie żeby uzyskać oprocentowanie powyżej 1,5% trzeba się nalatać po różnych "okazjach", które i tak zazwyczaj dotyczą nowych klientów i kwot do 10-20 tys. Podziwiam osoby, które obserwują cały czas rynek lokat i w kółko zamykają i otwierają konta bankowe, żeby uzyskać oprocentowanie powyżej 1,5% na 1 miesiąc lub dwa. Dochodząc do pointy rzekłbym, że czas się zatrzymał - pomimo znacznie większych kwot jakimi się obecnie zarządza, to jednak cały czas podstawą pozostają kwoty regularnie dokładane comiesięcznie. Czyli niestety droga do bycia "rentierem" cały czas daleka...