sobota, 11 grudnia 2010

Wypadek

Zawsze olewałem wszystkie ubezpieczenia i jednocześnie odkładając trochę pieniędzy. Jednak nie tworzyłem sobie jakiegoś specjalnego budżetu ubezpieczeniowego. Niestety w tym tygodniu miałem wypadek samochodowy - z mojej winy, który teraz w jednej chwili pochłonie większość moich oszczędności. No nic taka mała nauczka na przyszłość od następnego roku wykupiłem już ubezpieczenie na życie. Samochód pewnie kupie jakiś najtańszy 12-letni i AC nie będę brał, chociaż teraz widzę jakby mi się przydało. I tak dobrze, że mam oszczędności. W przeciwnym razie w tej chwili byłbym skazany na różne kredyty. Do tego od razu widzę, że część dodatkowych prac, których zawsze miałem pełno gdzieś przechodzi mi przed nosem. Także też zarobki na koniec mniejsze. Rok miał się ładnie skończyć ale niestety skończy się dużo pod kreską jaką sobie ustanowiłem a w następnym będę musiał ostro wziąć się do pracy żeby chociaż uzyskać poziom z początku tego roku pewnie.

sobota, 25 września 2010

Złoto, złoto, złoto...

Z racji ciągłej straty wartości (dodrukowywanego) pieniądza papierkowego postanowiłem zainwestować trochę kapitału w złoto. Moją pierwszą inwestycją było zakupienie 10rublówki - obecnie jestem już około 200 na plusie. Ale w sumie nie to jest ważne, inwestycja w złoto to naprawdę coś innego. Nie są to cyfry zapisane gdzieś w systemie informatycznym, tylko dostaje się prawdziwe realne monety do tego pięknie wybite. Jakoś zauważyłem, że głównie w cenie jest złoto 999 oraz właśnie rosyjskie ruble o czystości 900. Można spotkać inne monety o tej samej czystości i do tego niezniszczone jak ruble ale są one o wiele tańsze i chyba na nich się skupie.
Niestety inwestycje w złoto ma jedną wadę jest dosyć drogie nie warto kupować monet 1gram i innych poniżej 8gram (ok. 1000zł) bo sporo się przepłaca w stosunku do ceny złota. Trochę może też zaskoczyć wielkość monety - za 1000zł mam monetę wielkości 5gr. :-).
Najlepszym środkiem pewnie byłaby inwestycja w srebro, cena czystego srebro całkiem przystępna, tylko niestety jakoś na aukcjach jak widać złoto jest rozchwytywane natomiast aukcje srebra jakoś małym zainteresowaniem się cieszą.

niedziela, 5 września 2010

Jazda na gazie

Od dawna wiedziałem, że jednym z moich głównych wydatków miesięcznych jest zakup paliwa, który mi zabiera około 1/4 pensji. Cóż najprościej byłoby pewnie zrezygnować z samochodu jak nie całkowicie to częściowo - podobno dobrze wpływa na zdrowie :-) ale jako że jestem jednych z tych, którzy już nie mogą żyć bez samochodu i nawet jeden dzień, gdy samochód stoi na warsztacie jest dniem straconym, postanowiłem szukać oszczędności w inny sposób. Postanowiłem założyć instalację gazową, chociaż wcześniej byłem bardzo sceptycznie nastawiony. Do tego większość znajomych przekonywała, żeby lepiej kwotę przeznaczoną na instalację (oraz pieniądze ze sprzedaży samochodu) przeznaczyć na oszczędny samochód z silnikiem diesla. Jednak jako, że na razie z samochodem nie mam żadnych kłopotów to żal mi go sprzedawać. Porobiłem sobie jakieś badania kompresji żeby się upewnić ze z silnikiem jest wszystko w porządku i założyłem instalację gazową. Narazie jestem zadowolony ale muszę przyznać, że spodziewałem się dużo większych oszczędności i szybkiego zwrotu inwestycji. Oczywiście gaz jest o połowę tańszy i spalanie wychodzi podobnie jak spalanie benzyny. Dokonując obliczeń powinno wyjść, że wydatki są o połowę mniejsze. Na różnych stronach są też kalkulatory liczące oszczędności i szybkość zwrotu inwestycji. Jednak jak to w rzeczywistości bywa nie zawsze jest tak kolorowo. Jako, że głównie używam samochodu do jazdy po mieście i na niezbyt długich odcinkach to niestety trzeba doliczyć, że każdy rozruch jest dokonywany na benzynie. Do tego im zimniej się robi tym później samochód przełącza się na gaz. W zimę pewnie trzeba się będzie liczyć z tym ze spalanie gazu i benzyny będzie w proporcjach 50%/50%.
Mimo wszystko myślę, że się opłacało i miesięczne wydatki spadły nieco. Teraz tylko auto musi wytrzymać przynajmniej rok czasu, żeby mówić o rzeczywistym zysku :).

sobota, 14 sierpnia 2010

Pieniądze jako dług II

Zachęcam do obejrzenia drugiej części filmiku: "Money as Debt" dostępnego na YT z polskimi napisami: Money as Debt II. Oczywiście kto nie oglądał pierwszej części to tym bardziej zachęcam do obejrzenia obydwu części.

sobota, 31 lipca 2010

Bezpieczna waluta

Ostatnio szukam sobie bezpiecznej waluty, którą bym mógł zakupić i przetrzymywać sobie 'w skarpetce' zamiast w banku, taka rezerwa na ewentualny totalny kryzys. Powiedzmy, że wynikła by jakaś wojna - prawdopodobnie waluta krajów w nie zamieszanych straciła by wartość.
Wszystko by wskazywało, że najlepszy byłby frank, w końcu Szwajcaria to kraj bankierów i zazwyczaj jakimś cudem udaje mu się nie wikłać w różne konflikty. Z drugiej strony patrząc na to, że kurs franka jest 'regulowany' przez bank centralny Szwajcarii oraz ostatnie doniesienia, że być może banki szwajcarskie skupywały euro czyli w sumie też nie wiadomo ile warty jest ten frank.
Inne waluty, w których odbywają się różne transakcje na świecie to: dolar amerykański, euro, jen japoński i funt szterling. Euro i dolara odrzucam na wstępie jako waluty, które głównie wywołują zawirowania.
Oczywiście najlepsze będzie złoto ale cena cały czas zabija, choć już może jest nieco niższa niż szczyt z 2009r.
Najlepiej będzie chyba kupić na początek po trochę franka szwajcarskiego, jena japońskiego i funta szterlinga a potem ewentualnie dokupywać jak cena, którejś waluty spadnie mocno.

wtorek, 8 czerwca 2010

Stan energetyki

Jak wiadomo, powoli spółki (czy grupy) energetyczne są prywatyzowane. Nie tak dawno sprzedawana była PGE, obecnie grupa TAURON a lada moment ENERGA. Inwestor najlepiej by chciał kupić tą część energetyki, która zajmuje się sprzedażą energii, bo jak wiemy grupy energetyczne są podzielone na część dystrybucyjną i (że tak powiem) inwestycyjną - czyli zajmującą się budową, modernizacją sieci. Część dystrybucyjna generuje niejako zyski a część 'inwestycyjna' straty. Oczywiście do energetyki jest 'przyklejonych' także pełno różnych firm i pionów, które służą głównie do wyciągania pieniędzy np. tworzona jest jakaś tam kolejna spółka zajmująca się obsługą informatyczną energetyki, która dla energetyki ma specjalne ceny (czytaj parokrotnie wyższe niż gdyby zostało to zlecone zwykłej firmie informatycznej). Do tego trzeba dodać znaczącą siłę związków działających w energetyce. Pomimo całkowitego braku zainteresowania mediów udaje im się wywalczyć umowy zbiorowe o zatrudnieniu na kolejne 10 lat - czyli w sumie pracownicy nie muszą się za bardzo o nic martwić. Co jest dziwne przy głównym problemie energetyki czyli właśnie przeroście zatrudnienia. Ostatnio np. coraz więcej robót energetyka wykonuje we własnym zakresie, żeby wszyscy byli czymś zajęci, a jak to wygląda w rzeczywistości - np. wykonując jakieś przyłącze firma, która wygrała taką robotę w przetargu robi ją jak najszybciej jakąś małą brygadą np. 2-osobową (zazwyczaj w 1 dzień), natomiast energetyka przyjeżdża 3 wozami, żurawiami i kretami z trzema 6-osobowymi brygadami, gdzie większość się przygląda. No ale przynajmniej każdy ma coś do robienia bo tak to większość siedziała 'na bazie' i w sumie nic nie robiła. Nie mówiąc już o ludziach w biurze gdzie niektórzy po prostu przychodzą do pracy 'poczytać gazety'. Wszyscy inwestorzy liczą na spore zyski, bo to w sumie 'strategiczna' gałąź gospodarki - pewnie gdyby pojawił się jakiś 'strategiczny inwestor' to może by zaprowadził porządek ale jeżeli będzie to tylko sprzedaż 'prywatnym nabywcom', którzy nie mają w sumie żadnego głosu to tym bardziej spółka będzie się pogrążać.

niedziela, 16 maja 2010

Biblioteczka inwestora - Matematyk gra na giełdzie

Lubię poczytać książki podchodzące z dużym dystansem do giełdy, czytając recenzję książki: "Matematyk gra na giełdzie", takie jak: "najdowcipniejszy matematyk świata w akcji, przezabawna opowieść Paulosa o tym, jak został zdeptany ścigając się z bykami" itp. spodziewałem się, że jak to napisali będzie dużo śmiechu. Książka ta w znacznym stopniu przypomina opisywaną przeze mnie książkę Burtona G. Malkiel'a: "Błądząc po Wall Street, Dlaczego nie można wygrać z rynkiem" z tym, że książka Malkiel'a jest o wiele bardziej zabawna i też o wiele bardziej merytoryczna (to oczywiście moje zdanie). Największym minusem tej książki wydaje mi się, jest to, że autor odnosi się przez całą książkę w sumie do jednej spółki WorldCom'u, w której wtopił część swoich oszczędności :). Znajdziemy tu oczywiście opisy, że ani techniczne, ani fundamentalne podejście nie jest za dużo warte - chociaż autor trochę jakby się przychylał do fundamentalnego podejścia. Mamy tu też opis internetu - czaty, blogi - jako środku przekazu, który może nam bardzo zamącić w głowie (skąd my to znamy). Jest też parę ciekawych teorii, najbardziej mi się podobało "Prawo Benforda" mówiące, że liczby zaczynające się od 1 występują znacznie częściej od pozostałych. Można stąd wysunąć wniosek, że jeżeli w bilansie spółki występują w większości liczby zaczynające się nie od 1-ki, to prawdopodobnie bilans ten został odpowiednio podrasowany przez księgowych.
Książka John'a Allen'a Paulos'o "Matematyk na giełdzie" została wydana w miękkiej okładce i trochę bym powiedział niechlujnie - parę stron było szczepionych. Książka według mnie warta jest przeczytania choć za dużo humoru w niej nie znalazłem. Pewnie matematycy czytając tą książkę się nieźle ubawią ale ja jakoś trochę jestem zawiedziony ale wiadomo poczucie humoru to sprawa indywidualna.

wtorek, 4 maja 2010

smava.pl na mecie, zakra.pl na starcie

Dzisiaj odwiedziłem portal smava.pl i trochę jestem w szoku ani jednego projektu pożyczkowego, w który można by zainwestować. Czyżby smava.pl dobijał do końca?
Z drugiej strony jest zakra.pl portal, który dopiero rozpoczyna działalność i podobna sytuacja czyli żadnych ofert pożyczek. Chyba powoli rynek portali pożyczkowych się kurczy. Na rynku zapewne zostaną kokos.pl z jednej strony i finansowo.pl z drugiej.

poniedziałek, 26 kwietnia 2010

Kwiecień? To najgorszy okres na inwestycje...

Kwiecień? To najgorszy okres na inwestycje... Pozostałe to maj, czerwiec, lipiec, sierpień, wrzesień, październik, listopad, grudzień, styczeń, luty, marzec*.
* - parafrazując Marka Twain'a
Innymi słowy trochę przeinwestowałem a ten miesiąc pozwolił mi się przekonać po jak cienkim gruncie stąpam. Od początku roku zrobiłem sporo inwestycji w specjalistyczny sprzęt dzięki, któremu udaje mi się zarobić robiąc różne dodatkowe 'fuchy'. Jednakże mocno przeholowałem a rynek na usługi specjalistyczne okazuje się, że prawie wcale nie istnieje - trzeba samemu prezentować i namawiać klientów a jak się już kogoś uda namówić to płaci za usługę przysłowiowe 'grosze'. Pobrałem sporą pożyczkę z kasy zapomogowo-pożyczkowej (0%) i żeby szybko ją spłacić ustaliłem dosyć wysokie raty (nie lubię jak się za mną jakiś dług ciągnie), zostawiłem sobie tyle ile wg wyliczeń wystarczy mi na stałe opłaty - czynsz, samochód, jedzenie. Liczyłem, że co miesiąc z dodatkowych fuch zawsze coś dorobię, i wszystko szło wg planu, aż do kwietnia. Niestety od początku nagle zebrały się wszystkie sprawy windykacyjne i doszło mi sporo opłat - zwłaszcza zaliczek dla komorników (parę spraw odpuściłem na obecną chwilę) do tego wiadomo rozliczenie podatku (którego jeszcze nie zapłaciłem) - ja niestety muszę dopłacić sporo, choroba znajomego (któremu dałem trochę pieniędzy na leki) plus jeszcze parę nieprzewidzianych wydatków. Pomimo, że jednocześnie mam też sporo zleceń, za które wynagrodzenia mi się strasznie opóźnia (wspomniane fuchy) to niestety w tym miesiącu ledwo mi starczało na paliwo :). Właśnie na ostatnią chwilę dostałem poratowanie czyli parę zleceń opłaconych i pierwsza wpłata dywidendy. Czas w końcu zapłacić zaległy czynsz i rozliczyć podatek. Było gorąco... Teraz już chyba trochę rozumiem ludzi, którzy biorą kolejne pożyczki, chociaż nie mają starych pospłacanych - sam już miałem taką myśl. Także mam nadzieję, że teraz będzie odbicie od dołka :) i mam nauczkę, że inwestycje (które z czasem zaczną przynosić dochód) mogą być bardzo niebezpieczne, kiedy postawimy na nie całą naszą fortunę. Może nie do końca całą bo mam cały portfel akcji na giełdzie ale tak się przyzwyczaiłem do 'moich' spółek, że zacznę je sprzedawać w ostateczności.

piątek, 23 kwietnia 2010

Windykacja cd.

A więc w końcu się doczekałem pierwszej wpłaty!
Niestety nie bardzo rozumiem postępowanie Pani, której pożyczyłem pieniądze - bo okazało się, że ma stały dochód a ja przez długi czas starałem się po prostu w jakiś sposób dogadać i już nawet chciałem odzyskać tylko te pieniądze, które pożyczyłem, bez żadnych odsetek. Obecnie z pożyczki 150zł zrobiło się do spłaty ponad 700zł (tyle mniej więcej różne koszty sądowe i komornicze). Dodając do tego, że dłużniczka zarabia jakąś najniższą krajową to dług będzie mi spłacać przez około 3-4 miesiące - kwota jest automatycznie odciągana z pensji. Nie zdziwię się jeżeli w tym okresie dojdą jakieś kolejne koszty komornicze i się okaże, że spłacając dług małymi kwotami przeciągnie się to być może jeszcze dłużej i na koniec się okaże, że spłata przekroczy nawet 10-krotnie zaciągniętą pożyczkę.
Teraz niestety ta strona gorsza dla inwestora czyli jeżeli komornik nie znajdzie majątku to na dalsze poszukiwania trzeba wykładać naprawdę spore kwoty.
No i na koniec czasami też komornik po prostu rezygnuję z prowadzenia sprawy widząc, że dłużnik nie posiada żadnego majątku. Oczywiście można się odwołać ale to wygeneruję kolejne spory koszty a jeżeli komornik się wycofuję to domyślam się że sprawa raczej wygląda kiepsko. Niestety też mam taki przypadek czyli pożyczyłem 100zł i dodatkowo za windykację, opłaty sądowe i usługi komornicze zapłaciłem ponad 200zł i na koniec komornik piszę, że sprawa zostanie umorzona. Innymi słowy ponad 300zł przepadło. Co prawda wyrok jest prawomocny i za jakiś rok znowu będzie można skierować sprawę do komornika tylko czy to warto być może stracić kolejne 200zł.

czwartek, 22 kwietnia 2010

Smoleńsk - katastrofa (?)

Ostatnio wpadłem w fobię chyba i coraz bardziej mnie wciągają różne teorie na temat katastrofy (jak podają media) w Smoleńsku. Pewnie większość już widziała filmik: 1, 2, 3 i co tu o tym myśleć? Do tego jest coraz więcej nieścisłości - najlepiej chyba referuje wszystko blog zezowaty Zorro, na który pewnie też sporo osób zagląda (tematyka głównie ekonomia). Tutaj różne linki do poszczególnych tematów: Smoleńskie wrota stodoły, Ctrl+Alt+Delete+PL, Analiza danych dźwiękowych filmu YouTube - od czytelnika, Godzina katastrofy Lecha Katyńskiego, Godzina katastrofy Lecha Katyńskiego 2. Najdłuższy i najciekawszy artykuł to Ctrl+Alt+Delete+PL - znajduję się tam sporo wątpliwości odnośnie katastrofy samolotu Prezydenta i artykuł pana Filipa Sakowicza.
Powoli niestety myślę, że dzień 10.04.2010r. pozostanie dla naszego narodu tajemnicą jako, że sprawę wyjaśniają Rosjanie a jak wiemy większość ich własnych spraw nie została wyjaśniona (okręt Kursk, szkoła w Biesłanie itp.).

piątek, 16 kwietnia 2010

Nowy portal SL

Czy jest jeszcze miejsce na nowy portal SL? Niedługo się okaże - zaczęło się odliczanie do powstania nowego portalu: zakra. Sam jestem ciekaw czy wniesie coś nowego ale tym razem raczej nie będę go testował od początku. Jak przetrwa z pół roku i okaże się ciekawy to może wtedy zobaczę.

niedziela, 4 kwietnia 2010

Wrażenia po WZA

Na początek życzę wszystkim zdrowych, wesołych i rodzinnych Świąt Wielkanocnych.

A teraz moje wrażenia po pierwszym Walnym Zgromadzeniu Akcjonariuszy, w którym uczestniczyłem. Domyślam się (i z opowiadań innych słyszałem), że większość WZA jest po prostu nudna nikt się nie pyta o co chodzi wszyscy głosują jak większość itd. Akurat mi się udało trafić na takie walne, w którym uczestniczyło parę dociekliwych osób obznajomionych doskonale z prawem i księgowością, którzy na każdym kroku punktowali Zarząd i Radę Nadzorczą Spółki. W sumie już na samym początku wytknęli tak rażące błędy, które powinny zakończyć to walne jednak jak się okazało - obrady toczyły się dalej... Po prostu poddano jego wniosek pod głosowanie, a jak można się domyśleć większość głosów posiadają członkowie Rady Nadzorczej i jeszcze parę osób, które niejako już wszystko z góry zaplanowały. I dalej już w sumie było podobnie kolejne punkty, kolejne uwagi, głosowanie -> punkt przyjęty. Z wszystkich akcjonariuszy przyszło około 20% a większość po to by spędzić czas na pogaduszkach z dawno niewidzianymi znajomymi. Znaleźli się i tacy co przyszli tylko po to by jak najwięcej się najeść, napić a czego nie dadzą rady na miejscu zjeść to zapakować do reklamówek. Część głosowań była tajnych (wszystkie osobowe) i te wyglądały nieco ciekawiej ale i tak przeważająca liczba głosów skupiona w rękach paru osób zawsze dawała wynik pozytywny. I to tyle by było, innymi słowy można się nawet sporo dowiedzieć o spółce jednak żeby własny głos miał jakiekolwiek znaczenie to trzeba być znaczącym udziałowcem.

niedziela, 14 marca 2010

Rynek funduszy

Ostatnio sobie spoglądam na rynek funduszy i widzę, że coraz to nowe wyrastają jak grzyby po deszczu. Najwięcej się pojawia różnych zagranicznych - indyjskie, cyprusowe i inne tam afrykańskie. Coraz bardziej mi się wydaje, że towarzystwa tworzące owe fundusze myślą tylko o zebraniu jak największej kasy w krótkim czasie. Czyli jak się pojawią jakieś wieści, że np. w Rosji gospodarka jest w ekstra kondycji to zaraz się tworzą jakieś fundusze które inwestują w Rosji itd. Obecnie na polskim rynku jest już prawie tyle samo funduszy co akcji notowanych na giełdzie. Pewnie za rok ilość funduszy przewyższy ilość spółek notowanych na giełdzie ale wiadomo im większa konkurencja tym powinno być lepiej dla klienta. Niestety w ostatnim roku coraz więcej towarzystw likwiduje swoje fundusze często tworząc na ich miejsce nowe być może identyczne ale z nową chwytliwą nazwą. Trochę to zabija pierwotną ideę funduszy czyli oszczędzanie długoletnie - odkładanie stałych kwot w równych odstępach czasu - pewnie przez kolejne 5 lat trochę funduszy upadnie a na ich miejsce powstaną nowe. Patrząc wstecz 3 lata temu otwartych funduszy było nawet 4 razy mniej.
Do tego coraz bardziej szerzy się idea funduszy parasolowych. Coraz więcej ludzi traktuje te fundusze podobnie jak akcje czyli jak coś spada to zaraz przenoszą się do innych funduszy, które akurat w tym czasie rosną. Myślę, że taka polityka przynosi całkiem odwrotne efekty. Zamiast kupować jednostki kiedy są tanie i ich cena spada, często się zmienia na taki fundusz, w którym jednostki są drogie i ich cena chwilowo rośnie.
Takie tam moje przemyślenia o funduszach...

wtorek, 9 marca 2010

Biblioteczka inwestora - Błądząc po Wall Street - Dlaczego nie można wygrać z rynkiem

Książka - "Błądząc po Wall Street - Dlaczego nie można wygrać z rynkiem" Burton'a G. Malkiel'a to 'klasyka klasyki'. U nas w kraju co prawda nie jest za bardzo powszechna niewiedzieć czemu ale sporo literatury odnosi się do niej w bibliografii. Autor prof. na Uniwersytecie Princeton oraz członek rad nadzorczych Vanguard Group of Investment Companies formułuje tezę (pewnie znaną większości), że akcje wybierane na podstawie rzutów lotkami do tarczy radzą sobie tak samo jak akcje wybierane przez wyspecjalizowanych fachowców.
W książce zaczynamy od różnych opisów 'baniek mydlanych' od XVI wieku do dzisiejszych czasów. Następnie są opisy jak to robią 'zawodowcy' oraz opisy nowych technik inwestowania i na końcu autor przedstawia praktyczny przewodnik inwestowania. Cała książka jest przezabawnie napisana (nieraz się naprawdę uśmiałem) i szybko się ją czyta. Jeżeli ktoś w niej szuka sposobów na zarobienie pieniędzy na giełdzie to niestety się zawiedzie. Sam autor się śmieje, że wielkie fortuny nie powstały z jakiś metod czy formuł inwestowania tylko z racji przypadku - szczęścia.
Przyznam, że była to moja pierwsza książka, którą przeczytałem o inwestowaniu. Po prostu jakieś 5 lat temu sobie z kolegą pisaliśmy na gg i zaczynaliśmy pierwsze inwestycje na giełdzie i on się pochwalił, że kupił książke "Analiza techniczna rynków technicznych" Murphy'ego i tak mnie naszło, że poszedłem do pierwszej napotkanej biblioteki i tam znalazłem tylko tą książkę o giełdzie. W sumie jestem tej książce bardzo wdzięczny, bo pewnie jako że to była moja pierwsza książka w tej tematyce ugruntowała mnie w tym żeby trzymać się z daleka od różnych metod i sposobów na szybkie zarobki. Pewnie też dzięki tej książce trzymam się z daleka od analizy technicznej, oczywiście z książką "Analiza techniczna rynków technicznych" też się zapoznałem ale nie wywarła na mnie ona żadnego wpływu.
Książka jest wydana 'zwyczajnie' w miękkiej okładce bez wodotrysków, jednak jest to cały czas jedna z moich ulubionych książek i często do niej wracam chociażby czytając sobie zabawne i trafne cytaty na początkach rozdziału. Także polecam ją każdemu, czasami dobrze poczytać sobie książkę, która nam uświadamia, że tak naprawdę niewiele zależy od różnych analiz (czy to technicznych, czy fundamentalnych) i innych cudownych formuł a jedną z najlepszych metod jest inwestowanie 'mechaniczne' - czyli odkładanie w równych odstępach czasu jakiś kwot do funduszu indeksowego (którego w Polsce nie mamy jak narazie :).

piątek, 5 marca 2010

Finansowo.pl nie daję o sobie zapomnieć

Już ponad pół roku temu skończyłem z inwestycjami na tym portalu a wszystkie 'zaległe' sprawy przekazałem do windykacji i nawet parę już trafiło do komornika. Niestety pieniędzy jak nie widać tak nie widać ale zobaczymy co będzie dalej. Ogólnie do tej pory od jakiś paru miesięcy cisza i błogi spokój. Dzisiejszego dnia miałem jednak wezwanie na komisariat policji celem złożenia zeznań. Podświadomie domyślałem się, że chodzi pewnie o jedną, że spraw oszustw na tym portalu. Oczywiście domysły mnie nie myliły. Na policji chyba mnie wzięli za debila jak zacząłem wyjaśniać na czym ten portal polega i że poprostu inwestowałem tam pieniądze. Najlepszy mieli ubaw jak im opowiadałem, że na końcu z inwestora stałem kolesiem, który zamiast zbijać 'kokosy' (o tym portalu też było) zostałem na lodzie z paroma tysiącami 'w plecy'. Jak narazie pierwszy raz o takim czymś słyszeli ale się śmiałem, że pewnie nie długo ich komisariat nie będzie miał nic innego do roboty tylko prowadził sprawy z tego portalu pożyczkowego :). Pewnie jak wyszedłem to jeszcze mieli trochę ubaw bo jak się szykowałem to już dzwonili do innych pokoi, że zaraz się zjawią poopowiadać ciekawą historyjkę.
Po pewnym czasie sam sobie zadaję pytanie czy może jestem 'debilem'(?), że pomimo sporych strat brnąłem w 'ślepą uliczkę' dalej. No ale cóż przynajmniej dziś się trzymam z dala od każdej inwestycji, która ma niby przynosić spore profity.

czwartek, 11 lutego 2010

Biblioteczka inwestora - Na sposób Warrena Buffetta

Tym razem książka, która stała się bestsellerem - "Na sposób Warrena Buffetta" Roberta G. Hagstrom'a. Ta książka jest polecana na wszelkich stronach, forach, blogach poświęconych Warrenowi Buffetowi, który został obwołany największym inwestorem naszych czasów. I jednocześnie jest to (chyba) jedyna pozycja omawiająca dokładnie jego metody, życiorys po polsku. W książce opisany jest po krótce życiorys Warrena, czterej mentorzy, którzy mieli wpływ na niego a następnie jego zasady inwestowania - kryteria:
- biznesowe,
- zarządcze,
- finansowe,
- wartości.
W każdym prawie rozdziale znajdziemy też cytaty, wypowiedzi Buffetta urozmaicające treść, które często też można spotkać na różnych blogach i stronach mu poświęconych - domyślam się, że to właśnie z tej książki zostały zaczerpnięte.
Książka wygląda na dosyć obszerną (~250 stron) jednak czyta się ją dosyć szybko i przyjemnie - nie ma w niej dokładnych analiz a jedynie różne przykłady opisane w przystępny sposób. Jest oczywiście ładnie wydana - twarde okładki z obwolutą.
Jest to pozycja kierowana raczej dla początkujących ale napewno każdy 'fan' Warrena Buffetta oraz inwestorzy 'wartościowi' z chęcią po nią sięgną - do czego zachęcam. Sam kupując tą książkę myślałem, że znajdę w niej wiele dokładnych analiz, których niestety w niej nie ma - po przeczytaniu czuję lekki niedosyt ale jest to jedna z ciekawszych książek warta przeczytania, napewno jeszcze do niej zajrzę.

sobota, 6 lutego 2010

Prezencik od kokosa

Wczoraj zostałem nieco zaskoczony przesyłką od kokos.pl - piłeczką antystresową. Taki miły przydatny prezencik, można na przykład pograć w piłkę w mieszkaniu :-). Ostatnio już tak od ponad pół roku nie zainwestowałem na tym portalu żadnych pieniędzy ale chyba stał się on wiodącym portalem pożyczkowym w Polsce. Korzystam cały czas jedynie ze smava.pl, bo tam jest założone konto (bankowe) i nie chce mi się z niego wypłacać pieniędzy tylko cały czas je reinwestuję - obecnie z miesięcznych spłat akurat mogę zainwestować 100zł czyli najniższą kwotę. Całkiem mi to odpowiada nie wkładam żadnych pieniędzy a co miesiąc pula pieniędzy się powiększa.
Myślę, że jak trochę stanę na nogi to wrzucę też parę złoty na kokos.pl - widać portal rozwija się coraz bardziej skoro wysyła prezenty. Inwestowanie na portalach pożyczkowych jest całkiem ciekawą formą dla mniej zamożnych inwestorów, którzy mogą odłożyć 50zł, 100zł co jakiś czas - jednak trzeba dosyć selektywnie wybierać aukcję bo można bardzo szybko pozbyć się kapitału czego sam doświadczyłem (zwłaszcza na finansowo.pl).

piątek, 5 lutego 2010

Giełda w dół

W końcu możemy zauważyć jakieś ruchy na giełdzie, bo ostatnio już długi czas wiało nudą. Największe spółki sporo straciły w ostatnich dniach. Myślę, że powoli można zacząć przygotowywać fundusze na zakupy. Niestety przez panującą pogodę większość firm budowlanych wstrzymało prowadzone prace a w związku z tym pewnie będą miały kiepską sprzedaż w I kwartale. Chyba, że mrozy szybko odpuszczą i w ciągu miesiąca uda się odrobić straty.
Sięgając pamięcią do poprzedniego roku możemy sobie przypomnieć, że właśnie w tym okresie (luty) przypadał maksymalny dołek, po którym nastąpiło dynamiczne odbicie. Komu w tym okresie udało się kupić akcje większych spółek w ciągu pół roku mógł się cieszyć nawet pięciokrotnym zyskiem. W tym roku pewnie aż takiego spadku nie będzie. Wszyscy liczą coraz bardziej, że na rynkach finansowych, rynkach pracy i ogólnie w gospodarce nastąpi w końcu ożywienie.
Niestety tym razem przyglądam się z boku, bo wszystkie moje fundusze poszły na inne cele. Ale pewnie jakbym coś miał to trochę bym dziś wrzucił na giełdę. Zobaczymy co będzie dalej.

wtorek, 2 lutego 2010

Biblioteczka inwestora - Mała książeczka o inwestowaniu w akcje wzrostowe

Kolejna książka, którą opisze w skrócie to "Mała książeczka o inwestowaniu w akcje wzrostowe" Louisa Navelliera jest jak sama nazwa mówi mała - małego formatu. Do tego jest też ładnie wydana - twarda okładka, ładna obwoluta. Autor tej książki przedstawia nam formułę, dzięki której osiągniemy ogromne zyski bez ryzyka. Cóż dla mnie to trochę brzmi jak utopia :-) - sam autor na początku wspomina, że większość cudownych formuł szybko się przedawnia ale jednocześnie jest przekonany, że jego sposób jest na tyle cudowny, że zawsze będzie aktualny. Formuła jest oparta na 8 wskaźnikach, które po prostu trzeba często kontrolować. Są one (wskaźniki) pokrótce opisane w oddzielnych rozdziałach i zobrazowane wykresami i przykładami. Kolejna ważna zasada (wg książki) to nie przywiązywać się do spółek, czyli jak określone cechy zaczynają wyglądać kiepsko pozbywamy się spółki - po prostu interesujące są tylko spółki, które dynamicznie się rozwijają. Autor, znając lenistwo czytających (zapewne głównie 'hamerykanów') stworzył stronę www i w każdym rozdziale nawet podkreśla, że nie ma co się za bardzo zagłębiać w różne rzeczy, wszystko jest na jego stronie i każdą spółkę można przetestować formułą przedstawioną w książce. Na stronie są też wyświetlane główne 'gwiazdy' w danym okresie i w sumie nie trzeba nic robić tylko inwestować w polecane spółki i liczyć zyski. Niestety Polacy nie skorzystają z tego bo spółek z wigu tam nie znajdziemy. Autor książki ma bardzo optymistyczne podejście (wręcz huraoptymistyczne) - wszystko jest łatwe i proste, wystarczy tylko formułę wprowadzić w życie. W książce też przyrównuje różne rzeczy do sportu (oczywiście baseballu - jak to Amerykanin).
Czy polecam tą książkę? Prawdę mówiąc jestem sceptyczny do różnych formuł. Kiedyś miałem zamiar przeznaczyć mały fundusz na testowanie tym podobnych rzeczy - niestety mi jakoś zabrakło zapału a ostatnio też kapitału. Ogólnie uważam, że jest to raczej kiepska książka ubrana w ładne okładki ale dla ludzi poszukujących różnych cudownych sposobów będzie strzałem w dziesiątkę. Ja raczej więcej po nią nie sięgnę - jeżeli ktoś jest zainteresowany chętnie sprzedam za połowę ceny za jaką kupiłem (stan idealny - jedno czytanie).

poniedziałek, 1 lutego 2010

Biblioteczka inwestora - Jak to robi Warren Buffet

Książka "Jak to robi Warren Buffet - 24 genialne strategie największego na świecie inwestora giełdowego" James'a Pardoe ma nam przedstawiać koncepcje, którymi kieruje się Warren Buffet. Książka jest kierowana dla początkujących inwestorów giełdowych. Nie znajdziemy w niej żadnych cudownych formuł i reguł na szybki sukces a raczej maksymy, które pewnie większość zna (ale rzadko się do nich stosuje) w stylu bądź cierpliwy, miej świadomość ukrytych kosztów, sam podejmuj decyzje itd. Książka jest napisana bardzo 'prostym i przyjemnym' językiem, łatwo się ją czyta i w sumie wystarczy przeczytać spis treści żeby wiedzieć co będzie w treści poszczególnych rozdziałów, które rozwijają trochę temat, ale tylko trochę. W sumie można ją by pewnie przeczytać na poczekaniu w Empiku. Mimo wszystko gorąco ją polecam, książka jest bardzo ładnie wydana - posiada twardą okładkę z obwolutą. Także jak ją przeczytamy można ją np. komuś podarować w prezencie. Ja zostawiam sobie ją na półce, żeby za jakiś czas sobie znowu odświeżyć 'strategie' Warrena Buffeta.

środa, 27 stycznia 2010

Biblioteczka inwestora - Sztuka wyboru akcji

Ostatnio przeczytałem sporo książek - jestem z tych co uważają, że wiedza jest największą wartością. Co prawda na coraz więcej blogach internetowych spotykam się z wpisami, że książki to zbędny wydatek. Blogowicze coraz częściej uważają, że lepiej zaoszczędzić 50zł wrzucić je na konto a książkę ewentualnie ściągnąć sobie z netu. Ja tam lubię czytać papierowe wydania i do wielu książek wracam wielokrotnie. Także ja zachęcam do zainwestowania kwot 20zł, 50zł, 100zł właśnie w literaturę zamiast tylko wrzucać kwoty na konto. Polecam też wszelkiego rodzaju prenumeraty czasopism, zwłaszcza dla tych którzy nie mają czasu na czytanie książek. Sam akurat nie prenumeruję żadnych ekonomicznych czasopism, natomiast mam parę prenumerat czasopism 'fachowych' (w mojej branży).
Będę na blogu prezentował głównie książki o inwestowaniu fundamentalnym.
Po przydługim wstępie, przedstawiam książkę - "Przewodnik inwestora - Sztuka wyboru akcji - 10 skutecznych sposobów" Richarda Kocha. Jest to można powiedzieć, krótki przewodnik po metodach inwestowania oraz jak wybrać odpowiednią dla siebie. Autor poleca czytelnikowi aby dobrał odpowiednią metodę w zależności od swoich cech osobowości, wiedzy finansowej, osobistej sytuacji, horyzontu czasowego oraz innych różnic. Ważne, żeby dopasować odpowiednią dla siebie metodę inwestowania. Książka składa się z 2 części. W pierwszej autor pomaga czytelnikowi (na podstawie różnych testów, opisów) dobrać metodę inwestowania, która będzie dobra dla niego. Przedstawia też parę ogólnych dobrych porad. W drugiej części opisuję bardziej szczegółowo 10 sposobów inwestowania, które nazwał:
1. Zaklinacze deszczu
2. Obstawianie zwycięzców
3. Specjalizacja
4. Spółki wzrostowe
5. Informacje "dla każdego"
6. Dobry biznes
7. Inwestowanie zgodnie z wartością
8. Wschodzące rynki
9. FIZR
10. Warranty
Autor piszę aby w 2 części czytać tylko metodę, która nas interesuję i nie tracić czasu na czytanie pozostałych. Richard Koch nie pochodzi (jak większość pisarzy) zza wielkiej wody, tylko z wysp i można powiedzieć że styl pisania jest trochę inny od większości książek - 'ciężki'.
Ogólnie książka momentami ciekawa, momentami nudna ale warta przeczytania - polecam. Kierowana jest głównie dla początkujących ale z powodzeniem mogą ją przeczytać bardziej zaawansowani inwestorzy.

wtorek, 26 stycznia 2010

Krok do tyłu?

Postanowiłem sporą część zebranych środków (ponad 1/3) poświęcić na kupno nowoczesnego sprzętu diagnostycznego wykorzystywanego w moim fachu. Jest to niejako inwestycja ale dosyć niepewna i być może bardziej prestiżowa niż dochodowa. Do tego na rynku większość firm zamyka się na usługi świadczone przez firmy zewnętrzne. Mimo wszystko jak pójdzie dobrze to myślę, że w tym roku uda mi się odrobić zainwestowane pieniądze a od następnego roku już będę liczył zyski $$ :).
Zobaczymy co z tego wyjdzie na dzień dzisiejszy moja przyszła emerytura zaczyna znowu kiepsko wyglądać.
Dziś robię krok do tyłu, który (mam nadzieję) w przyszłości pozwoli mi zrobić dwa kroki do przodu.

czwartek, 21 stycznia 2010

Wyścig z II filarem

Ostatnio dostałem informację o środkach zgromadzonych na rachunku swojego OFE. Regularnie odkładam kwotę bardzo podobną do tej, która jest odciągana co miesiąc od mojej pensji. Składki do OFE płacę od ponad 5 lat a sam odkładam od niecałych 2 lat. W tej chwili mogę powiedzieć, że udało mi się sporo wyprzedzić swój fundusz. Jeszcze tylko wytrzymać jakieś 35 lat i będę miał podwójną albo i większą emeryturkę :-). W każdym razie stawiam sobie nowy cel - nie dać się wyprzedzić z powrotem swojemu funduszowi.

piątek, 8 stycznia 2010

Windykacja - uzbroj się w cierpliwość

... czyli dalszy ciąg mojej przygody z portalami Social Lending :-)
W poprzednim roku poniosłem spore straty finansowe inwestując w portale pożyczkowe (zwłaszcza finansowo.pl) - większość spraw przekazałem do windykacji, która też nie mało kosztuje (w porównaniu do zainwestowanych kwot, nawet często je przekracza). Jednak co w poprzednim roku okazało się stratą w tym roku może okazać się zyskiem. Co prawda jeszcze nie odzyskałem żadnych pieniędzy, niestety, ale sprawy 'nabierają kolorów'. Czyli zaczynają mi się uprawomocniać sądowe nakazy zapłaty i sprawy trafiają do komornika. Nawet już mam sprawę, w której komornik zajął jednemu z wierzycieli konto bankowe także powoli widać pierwsze optymistyczne oznaki. Niestety trochę czasu trwają te postępowania i należy się uzbroić w cierpliwość - tak około pół roku a pewnie do pierwszych spłat to rok a nawet dłużej.
Jestem ciekaw co będzie dalej ale jeżeli powoli długi zostaną odzyskiwane to myślę, że powrócę z powrotem na portale pożyczkowe ale z innym nastawieniem - nie licząc na szybki zarobek ale raczej na długotrwałą inwestycję.
Obecnie z usług finansowo.pl zaprzestałem całkiem korzystać, z portalu kokos.pl też nie korzystam ale cały czas wpływają mi na konto spłaty - jeszcze przez kilka miesięcy. Jedyny portal, z którego korzystam to smava.pl, chociaż tutaj też mam już kilka pożyczek niespłacanych, jednak nic nie dokładam już do tego portalu tylko inwestuję te kwoty, które przychodzą ze spłat. Pewnie gdyby kokos.pl też miał taki system jak smava.pl to też bym wszystkie spłaty z powrotem reinwestował. Na smavie doszedłem do takiego momentu, że ilość miesięcznej spłaty starcza mi na jedną inwestycję miesięcznie czyli nic nie muszę dokładać tylko reinwestuję kapitał, który wpłaciłem w poprzednim roku (tak już robię od października). Za jakieś 2 miesiące będę mógł zwiększyć inwestycję nawet do dwóch :) (chyba, że nagle wszyscy zaprzestaną spłacać pożyczki).

piątek, 1 stycznia 2010

Kilka postanowień na Nowy Rok

Chciałbym życzyć wszystkim Szczęśliwego Nowego Roku oraz spełnienia pokładanych w nim nadziei.
A teraz kilka postanowień (celów) na rok 2010:
- inwestowanie przede wszystkim we własną edukację i podnoszenie swoich umiejętności - prenumerata czasopism, szkolenia, kursy, książki,
- dalsze inwestycje w rozwój swojego warsztatu pracy - zakup narzędzi i przyrządów,
- zwiększenie wartości portfela o około 40% wartości obecnej,
- (być może) rozpoczęcie własnej działalności.
Pogrupowałem postanowienia od najważniejszego - jak widać wartość portfela nie jest dla mnie najważniejszym celem.