wtorek, 9 marca 2010

Biblioteczka inwestora - Błądząc po Wall Street - Dlaczego nie można wygrać z rynkiem

Książka - "Błądząc po Wall Street - Dlaczego nie można wygrać z rynkiem" Burton'a G. Malkiel'a to 'klasyka klasyki'. U nas w kraju co prawda nie jest za bardzo powszechna niewiedzieć czemu ale sporo literatury odnosi się do niej w bibliografii. Autor prof. na Uniwersytecie Princeton oraz członek rad nadzorczych Vanguard Group of Investment Companies formułuje tezę (pewnie znaną większości), że akcje wybierane na podstawie rzutów lotkami do tarczy radzą sobie tak samo jak akcje wybierane przez wyspecjalizowanych fachowców.
W książce zaczynamy od różnych opisów 'baniek mydlanych' od XVI wieku do dzisiejszych czasów. Następnie są opisy jak to robią 'zawodowcy' oraz opisy nowych technik inwestowania i na końcu autor przedstawia praktyczny przewodnik inwestowania. Cała książka jest przezabawnie napisana (nieraz się naprawdę uśmiałem) i szybko się ją czyta. Jeżeli ktoś w niej szuka sposobów na zarobienie pieniędzy na giełdzie to niestety się zawiedzie. Sam autor się śmieje, że wielkie fortuny nie powstały z jakiś metod czy formuł inwestowania tylko z racji przypadku - szczęścia.
Przyznam, że była to moja pierwsza książka, którą przeczytałem o inwestowaniu. Po prostu jakieś 5 lat temu sobie z kolegą pisaliśmy na gg i zaczynaliśmy pierwsze inwestycje na giełdzie i on się pochwalił, że kupił książke "Analiza techniczna rynków technicznych" Murphy'ego i tak mnie naszło, że poszedłem do pierwszej napotkanej biblioteki i tam znalazłem tylko tą książkę o giełdzie. W sumie jestem tej książce bardzo wdzięczny, bo pewnie jako że to była moja pierwsza książka w tej tematyce ugruntowała mnie w tym żeby trzymać się z daleka od różnych metod i sposobów na szybkie zarobki. Pewnie też dzięki tej książce trzymam się z daleka od analizy technicznej, oczywiście z książką "Analiza techniczna rynków technicznych" też się zapoznałem ale nie wywarła na mnie ona żadnego wpływu.
Książka jest wydana 'zwyczajnie' w miękkiej okładce bez wodotrysków, jednak jest to cały czas jedna z moich ulubionych książek i często do niej wracam chociażby czytając sobie zabawne i trafne cytaty na początkach rozdziału. Także polecam ją każdemu, czasami dobrze poczytać sobie książkę, która nam uświadamia, że tak naprawdę niewiele zależy od różnych analiz (czy to technicznych, czy fundamentalnych) i innych cudownych formuł a jedną z najlepszych metod jest inwestowanie 'mechaniczne' - czyli odkładanie w równych odstępach czasu jakiś kwot do funduszu indeksowego (którego w Polsce nie mamy jak narazie :).

2 komentarze:

  1. Hej.

    Byłbym ciekawy jakie masz powody dlaczego nie jesteś przekonany do analizy technicznej. Osobiście też sceptycznie do niej podchodzę bo to taka samospełniająca się przepowiednia i coś udające poważną naukę, choć nie ma co ukrywać że dużo ludzi z niej korzysta i ma z tego bardzo przyzwoite efekty.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie to teoria 'większego głupca' czyli jak wszystko rośnie ludzie kupują w nadziei że sprzedadzą drożej czyli szukanie głupiego kto kupi drożej. O formacjach to wogóle nie ma co pisać, bo nawet po blogach można popatrzeć co każdy nich widzi i jak się sprawdzają ich prognozy:) Oczywiście są też różne oscylatory itd. sam kiedyś to trochę testowałem ale stwierdziłem, że jakiś wielkich zysków z tego nie ma za to koszty transakcji (ku uciesze biurom maklerskim) rosną. Znam ludzi, którzy zainwestowali parę złotych i nie mogą wytrzymać bez oglądania wykresów non stop - dzień w dzień włączona strona z wykresami i co 15 minut muszą tam zerknąć w nadziei, że coś się zdarzy (?). Chociaż na początku sam tak miałem teraz wole czasami poczytać raporty i tyle. Mam parę spółek (dużych), które nie będą ani miały spektakularnych wzrostów ani spadków im dłużej na giełdzie tym bardziej jestem przychylny że 'mozolne' gromadzenie inwestowanie przynosi lepsze efekty niż szukanie 'gwiazd'. Od 2 lat nie sprzedałem żadnych z posiadanych papierów.

    OdpowiedzUsuń