wtorek, 2 lutego 2010

Biblioteczka inwestora - Mała książeczka o inwestowaniu w akcje wzrostowe

Kolejna książka, którą opisze w skrócie to "Mała książeczka o inwestowaniu w akcje wzrostowe" Louisa Navelliera jest jak sama nazwa mówi mała - małego formatu. Do tego jest też ładnie wydana - twarda okładka, ładna obwoluta. Autor tej książki przedstawia nam formułę, dzięki której osiągniemy ogromne zyski bez ryzyka. Cóż dla mnie to trochę brzmi jak utopia :-) - sam autor na początku wspomina, że większość cudownych formuł szybko się przedawnia ale jednocześnie jest przekonany, że jego sposób jest na tyle cudowny, że zawsze będzie aktualny. Formuła jest oparta na 8 wskaźnikach, które po prostu trzeba często kontrolować. Są one (wskaźniki) pokrótce opisane w oddzielnych rozdziałach i zobrazowane wykresami i przykładami. Kolejna ważna zasada (wg książki) to nie przywiązywać się do spółek, czyli jak określone cechy zaczynają wyglądać kiepsko pozbywamy się spółki - po prostu interesujące są tylko spółki, które dynamicznie się rozwijają. Autor, znając lenistwo czytających (zapewne głównie 'hamerykanów') stworzył stronę www i w każdym rozdziale nawet podkreśla, że nie ma co się za bardzo zagłębiać w różne rzeczy, wszystko jest na jego stronie i każdą spółkę można przetestować formułą przedstawioną w książce. Na stronie są też wyświetlane główne 'gwiazdy' w danym okresie i w sumie nie trzeba nic robić tylko inwestować w polecane spółki i liczyć zyski. Niestety Polacy nie skorzystają z tego bo spółek z wigu tam nie znajdziemy. Autor książki ma bardzo optymistyczne podejście (wręcz huraoptymistyczne) - wszystko jest łatwe i proste, wystarczy tylko formułę wprowadzić w życie. W książce też przyrównuje różne rzeczy do sportu (oczywiście baseballu - jak to Amerykanin).
Czy polecam tą książkę? Prawdę mówiąc jestem sceptyczny do różnych formuł. Kiedyś miałem zamiar przeznaczyć mały fundusz na testowanie tym podobnych rzeczy - niestety mi jakoś zabrakło zapału a ostatnio też kapitału. Ogólnie uważam, że jest to raczej kiepska książka ubrana w ładne okładki ale dla ludzi poszukujących różnych cudownych sposobów będzie strzałem w dziesiątkę. Ja raczej więcej po nią nie sięgnę - jeżeli ktoś jest zainteresowany chętnie sprzedam za połowę ceny za jaką kupiłem (stan idealny - jedno czytanie).

2 komentarze:

  1. Amerykanie zwykle są bardzo entuzjastyczni i podkreślają łatwość z jaką coś się robi, dlatego w naszych realiach częściej wybieram poradniki pisane przez polskich autorów. Choć tych amerykańskich nie przekreślam zupełnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. A możesz podać jakieś ciekawe polskie pozycje, przeczytałem parę starych książek Komara, Wojewódki ale powiem, że raczej nie za bardzo ciekawe do tego 50% książki zajmują opisy (już nie aktualne) jak to się kupowało akcje przed dobą internetu itp.

    OdpowiedzUsuń