czwartek, 11 czerwca 2009

Z kredytem a raczej bez same kłopoty

Jak pisałem wcześniej nosiłem się z zamiarem wzięcia kredytu gotówkowego w banku. Dostałem całkiem ciekawą propozycję i kredyt został uruchomiony. Ale po namyśle stwierdziłem, że kredyt będzie dla mnie tylko kulą u nogi i jakoś sobie poradzę bez niego. Skorzystałem więc z 10-dniowego terminu, w którym mogę zrezygnować z kredytu bez ponoszenia jakichkolwiek kosztów. Wszystko przebiegało dobrze, kredyt został usunięty z mojego rachunku aż do ... telefonu firmy windykacyjnej. Cóż powiem szczerze, że takie działanie banku mnie mocno zdziwiło nie wiem na jakiej podstawie bank przekazał moje dane firmie windykacyjnej i to nie powiadamiając mnie o tym w żaden sposób. Sprawa rozbija się o jakieś rzekome 300zł, które jestem winien bankowi o dziwo termin rzeczywistej pierwszej spłaty (gdybym nie wycofał się z kredytu) jeszcze nie minął. Do tego w mBanku (właśnie w tym banku brałem kredyt) jest zasada, że należności są pobierane automatycznie z rachunku i niejako bank mógł sobie wziąć te 300zł. Na mLini oczywiście konsultantka stwierdziła, że jestem winien bankowi 300zł ale już odpowiedzieć na pytanie z jaką datą ta należność powstała nie umiała odpowiedzieć oraz czemu została sprawa przekazana firmie windykacyjnej chociaż bank mógł (niesłusznie) po prostu pobrać te pieniądze z konta. Jedyne co konsultantka może zrobić to przyjąć ode mnie reklamacje, na której rozpatrzenie bank ma miesiąc czasu. Do tego chciałbym zaznaczyć, że w poprzednim roku miałem identyczną sytuacje czyli wziąłem kredyt w mBanku po czym w ciągu 10 dni z niego zrezygnowałem i było podobnie jak w tym roku tyle, że sprawa nie została przekazana firmie windykacyjnej. Wtedy pamiętam, że 3 razy w tygodniu wykonywałem telefony na mLinie w sprawie wyjaśnień aż trafiło to tam na jakiś wyższy szczebel i sprawa po jakiś 2 miesiącach została zamknięta. Ciekawe po jakim czasie tym razem się zakończy. Teraz postanowiłem przyjąć zasadę, że to nie ja się w kółko mam tłumaczyć przed bankiem tylko niech bank sam wyjaśnia swoje błędy i na razie nie mam ochoty wyjaśniać całej sprawy, zobaczymy co odpowiedzą na moją reklamację.
W każdym razie od siebie odradzam mBank jako bank przeznaczony do innych czynności niż wykonywania przelewów, płacenia kartą, korzystania z SFI i ostatecznie eMaklera (chociaż to biuro maklerskie ma też chyba najgorszą renomę). Biorąc kredyt następnym razem skorzystam z tzw. 'marmurkowego' banku, w którym w razie jakieś niejasności mogę iść i porozmawiać z kompetentną osobą a nie jak w mBanku tracić czas na mLini.
Myślałem, że po roku od ostatniej podobnej przygody z kredytem w mBanku coś się zmieniło ale widzę, że się zmieniło na gorsze. Czyli od razu klientów straszą firmami windykacyjnymi a na koniec jak sprawa się wyjaśni (mam nadzieję) nawet się nie usłyszy słowa 'przepraszamy'.
Także jak widać z kredytami same kłopoty najlepiej się trzymać od nich z daleka a już najdalej od kredytu z mBanku.

1 komentarz:

  1. Jestem tego samego zadania o mbanku.
    Bank ten ma jedynie dobre konta. Wszelkie kredyty w mbanku to pomylka

    OdpowiedzUsuń